Szpital Pediatryczny w Bielsku-Białej zwraca się z ważnym apelem do wszystkich planujących odwiedziny u małych pacjentów tej medycznej placówki prosząc, żeby przy chorym dziecku była maksymalnie jedna osoba. Liczniejsze odwiedziny nie tylko oznaczają dyskomfort dla pozostałych pacjentów, ale przede wszystkim niosą ryzyko nowych zachorowań.
Okres jesienno-zimowy sprzyja zwiększonej zachorowalności na infekcje, przede wszystkim dróg oddechowych. Nie inaczej jest obecnie i dlatego dziecięcy szpital w Bielsku-Białej, a w szczególności jego oddział pediatryczny, czasami wręcz pęka w szwach z uwagi na bardzo dużą liczbę małych pacjentów. Częstą dolegliwością, z którą się oni zmagają, jest zapalenie płuc. Ale oprócz dzieci z infekcjami na oddziale pediatrycznym przebywają też dzieci bez infekcji, które są diagnozowane z uwagi na takie dolegliwości, jak na przykład bóle głowy czy bóle brzucha. Szpital stara się odseparować obie grupy, ale z uwagi na ograniczoną powierzchnię oddziału i duże zagęszczenie pacjentów, nie jest to całkowicie możliwe. Na to nakłada się poważny problem odwiedzin, które zdecydowanie pogarszają sytuację hospitalizowanych dzieci, zarówno tych z infekcjami jak i bez.
"Każde chore dziecko ma prawo do opieki ze strony rodzica i nikt tego prawa nie ogranicza, ale podkreślam, mówimy o jednym rodzicu. Oczywiście rodzice mogą się zmieniać ale kwestia podstawowa to obecność przy dziecku maksymalnie jednej osoby. A bywa, że na odwiedziny przychodzą całe rodziny, a czasami także koledzy czy koleżanki chorych dzieci. Tymczasem wizyta na oddziale każdej osoby to ryzyko nieświadomego wniesienia infekcji. Więc im tym osób jest więcej, tym większe ryzyko. Dlatego w trosce o dobro pacjentów nie zgadzamy się na wizyty dalszej rodziny - z wyjątkiem sytuacji, gdy ktoś zastępuje rodzica - czy rówieśników. Podkreślam, że na uwadze mamy wyłącznie ochronę hospitalizowanych dzieci. Bo niestety zdarza się i tak, że dziecko, które trafiło na nasz oddział w celach diagnostycznych, zaczyna chorować i musi zostać dłużej. Bywa też, że dziecko, które już miało iść do domu po wyleczonej infekcji nagle zaczyna wymiotować i ma biegunkę więc musi pozostać w szpitalu. Zakażenia szpitalne są oczywiście obciążające dla dzieci ale to także szerszy problem, bo w efekcie brakuje u nas miejsca dla innych pacjentów" - mówi lek. med. Lidia Zuber-Fabia, specjalista pediatrii i ordynator oddziału pediatrycznego. Dodaje ona, że odwiedziny bywają też bardzo uciążliwe dla pozostałych pacjentów. Bo sale szpitalne nie są jednoosobowe i na przykład dla dziecka z gorączką wizyta kilku osób u innego chorego w tej samej sali to bardzo przykre, czasami wręcz bolesne, doświadczenie. Jednocześnie ordynator Lidia Zuber-Fabia apeluje, żeby rodzice opiekujący się dziećmi obowiązkowo zostawiali wierzchnią odzież w szatni na parterze szpitalnego budynku, gdyż wniesienie jej na oddział zdecydowanie zwiększa ryzyko wniesienia infekcji. "Dla dobra naszych pacjentów prosimy o wyrozumiałość i współpracę"- mówi Lidia Zuber-Fabia.
źródło: Szpital Pediatryczny w Bielsku-Białej/MF