Przybywa pacjentów, którzy w wyniku urazów odniesionych podczas zabaw i rekreacji oraz w konsekwencji domowych oparzeń wymagają leczenia na oddziale chirurgii Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej. Części z tych urazów można było uniknąć, gdyby opiekunowie byli bardziej przewidujący i zapobiegliwi.
Oddział chirurgii dziecięcej bielskiego szpitala dysponuje 22 łóżkami i zajmuje się chirurgią dziecięcą ogólną, która dotyczy różnych chorób występujących u dzieci i młodzieży, w tym również wad wrodzonych i nabytych oraz traumatologią, która dotyczy schorzeń nagłych, w tym także powypadkowych, wymagających pilnej interwencji medycznej. W ubiegłym roku na około 1800 hospitalizacji na tym oddziale blisko 1500 wymagało interwencji operacyjnej.
- Leczenie w ramach chirurgii dziecięcej prowadzone jest w trybie zabiegów planowych i wykonywanych w trybie ostrodyżurowym. Te pierwsze obejmują m. in. plastykę przepuklin, stulejek, wnętrostw, czy łagodnych guzów w obrębie tkanek miękkich i kości. Od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy otrzymaliśmy nowy zestaw do laparoskopii, dzięki któremu możemy część zabiegów wykonywać laparoskopowo, czyli małoinwazyjnie. Na myśli mam na przykład usuwanie pęcherzyków żółciowych, plastykę żylaków powrózka nasiennego czy poszukiwanie jąder w jamie brzusznej. Z kolei dzięki współpracy z ortopedą, doktorem Jakubem Ptaszkiewiczem poszerzyliśmy w ostatnich latach zakres naszej działalności i wykonywane są na naszym oddziale takie zabiegi ortopedyczne jak artroskopia kolana i barku oraz związane z tym ewentualne zabiegi rekonstrukcyjne, a także zabiegi związane z zaburzeniami osi kończyn, na przykład koślawości czy szpotawości oraz zabiegi dotyczące skrócenia kończyn w celu ich wyrównania. Jeżeli chodzi natomiast o zabiegi wykonywane w trybie pilnym, to najczęstszymi przypadkami jakimi się zajmujemy są ostre stany zapalne w jamie brzusznej, które w wielu wypadkach również mogą być leczone laparoskopowo oraz szeroko rozumiana część urazowa będąca skutkiem różnego rodzaju wypadków. Z naszych obserwacji wynika, że tych urazów w ostatnich latach niestety zdecydowanie przybywa – mówi lek. med. Mirosław Harężlak, specjalista chirurgii dziecięcej, ordynator Oddziału Chirurgii Dziecięcej oraz zastępca dyrektora Szpitala Pediatrycznego do spraw medycznych.
Jego zdaniem rosnąca liczba urazów wymagających pilnej interwencji chirurgicznej to efekt zmiany sposobu życia młodych ludzi. Część z nich uprawia ryzykowne sporty, z natury zagrożone wypadkami, a część prowadzi mocno siedzący tryb życia i narażona jest na urazy nawet przy niewielkim zaangażowaniu sportowym czy ruchowym. Jednocześnie ordynator Mirosław Harężlak nie kryje, że z jego doświadczenia jasno wynika, iż części wspomnianych urazów można było uniknąć. Wystarczyłoby, żeby rodzice i opiekunowie dzieci wykazali większą wyobraźnię oraz przewidywanie i na przykład nie pozwalali na zabawę na ogrodowej trampolinie trzylatka z nastolatkiem, bo z oczywistych powodów jest ona dla pierwszego z nich dużym zagrożeniem. Identycznie rzecz się ma z rygorystycznym pilnowaniem, aby młody człowiek wybierając się na rower, deskorolkę czy rolki zakładał na głowę kask, a na kolana i łokcie specjalne ochraniacze.
- Ten ochronny sprzęt z reguły jest w domu, ale nie ma nawyku jego zakładania. I nie raz bywa i tak, że trafia do nas młody człowiek z poważnym urazem głowy po rowerowym wypadku, a jego rodzic na pytanie, dlaczego dziecko nie miało na głowie kasku odpowiada: Przecież on jeździł tylko koło domu. Tymczasem to właśnie rodzice powinni wyrobić w dziecku nawyk zakładania kasku i innych ochronnych elementów zawsze, gdy wybiera się ono na jazdę i konsekwentnie pilnować jego stosowania – podkreśla chirurg Mirosław Harężlak.
Osobny problem to domowe oparzenia, głównie małych dzieci. Tu, dla rodziców jest szerokie pole do popisu, gdyż to od nich zależy, czy jakiś gorący płyn typu kawa, herbata, zupa nie znajduje się w zasięgu małego człowieka. Rodzice oraz opiekunowie dzieci powinni również pamiętać, aby dziecko nie miało dostępu do jakichkolwiek żrących substancji. Niestety, bywa inaczej, a konsekwencje oparzeń są bardzo poważne, gdyż nie tylko oznaczają silny ból i silny stres, ale także ich ślady w postaci blizn mogą pozostać na całe życie odbijając się na psychice oparzonej osoby.
foto: ordynator oddziału chirurgii dziecięcej Mirosław Harężlak (z prawej) i ortopeda Jakub Ptaszkiewicz (z lewej)
źródło: Szpital Pediatryczny w Bielsku-Białej/MF