Rudzica nie leży na głównym szlaku atrakcji turystycznych powiatu bielskiego, a szerzej Śląska Cieszyńskiego. Obserwując jednak rozwój tej miejscowości, jej atrakcji - można powiedzieć, że to tylko kwestia czasu kiedy na nim zaznaczy swoją wyjątkową pozycję.
Tradycyjnie miejscowy kościół parafialny jest punktem odniesienia dla szukających centrum i właśnie od tego kościoła, od jego głównego wejścia, kierując się na zachód znajdziemy się na stosunkowo wąskiej, lekko stromej ulicy, którą można nazwać „aleją gwiazd”. To tutaj w najbliższym sąsiedztwie niemal „dom w dom” zamieszkują: wybitny malarz Florian Kohut, znakomity poeta Juliusz Wątroba. Nieco tylko niżej znajduje się dom w którym urodził się znany malarz portrecista Józef Kidoń (zmarły w Warszawie w 1968 roku).
Jest słoneczny, wiosenny dzień. W towarzystwie kierowniczki Biura Promocji Jolanty Konior i Magdaleny Więzik udajemy się (w maseczkach) do pracowni, a zarazem galerii Floriana Kohuta. Mistrza zastajemy przed galerią malującego pokaźnych rozmiarów olej, gdzie kolorowe strachy polne tańczą na tle fioletowo kwitnącej japońskiej jabłoni.
Dominującym elementem, obecnym niemal we wszystkich pracach Floriana Kohuta jest natura i obecny w niej strach polny, tak bardzo kojarzący się z polskimi polami, a który jest swojego rodzaju strażnikiem plonów. Techniki malarskie Kohuta są różne - akwarele, pastele, oleje, charakterystyczny jest jednak niepowtarzalny styl, już tak mocno powszechnie rozpoznawalny. Sam mistrz mówi "maluje naturę – rzecz jasna - z natury, w plenerze, w bezpośrednim kontakcie z przyrodą. Próbuję oddać w moich pracach niepowtarzalny nastrój i klimat poezji, melancholii i zadumy, a czasem ruch i niepokój, podkreślony różnorodną paletą barw. W tworzeniu prac malarski bardzo pomaga mi … wiatr, to dlatego o moich obrazach mówi się, że są wiatrem malowane".
Pytamy o czas epidemii, F. Kohut odpowiada: żyję normalnie, maluję, siłą rzeczy do galerii nie przychodzą zwiedzający, ale otrzymuję telefony, maile z zapytaniami o moje nowe prace, nie czuję się zapomniany.
Twórczych pomysłów mistrzowi nie brakuje, aktualnie maluje również Rudzicę jaką zapamiętał z czasów dzieciństwa, budynki ze sklepami, masarnią, miejscami na zaparkowanie wozami konnymi i przemieszczające się pielgrzymki czy tabory Cyganów.
Znaki czasu także widzimy w twórczości malarza z Rudzicy, aktualnie powstaje także duży w ciemno niebieskiej tonacji (ten niepowtarzalny kolor uzyskuję ze zmieszania trzech kolorów zdradza F. Kohut) obraz, gdzie strachy polne rowerami wspomagane wiatrem wywożą „precz” z pól wirusy.
Obok galerii w niewielkim ogrodzie znajduje się także miniskansen strachów polnych. Na jednym ze strachów zauważamy również nałożoną maseczkę.
Rozmawiamy z mistrzem o jego najbliższych planach, mocno wierzy, że wrócimy do czasów z przed pandemii, do galerii pełnej miłośników jego malarstwa, do Święta Stracha Polnego, do szeregu innych plenerowych przedsięwzięć artystycznych.
Umawiamy się z F. Kohutem na najbliższe jego jubileusze: 50 lat pracy artystycznej czy nieco tylko później 70 rocznicę urodzin.
Kończymy krótki pobyt w galerii, a pan Florian pakuje sztalugi, płótna, farby i jedzie w plener. Nie mogę zmarnować tego słońca i widoku pól rzepakowych dodaje za zakończenie.
Jarosław Jesionka