Problem ze stwierdzaniem zgonu nasilił się w czasie pandemii COVID-19. O tym między innymi rozmawiano na kolejnym Konwencie Powiatów Województwa Śląskiego. Takie spotkania w formule on-line starostowie odbywają co tydzień.
- Mowa o sytuacji, gdy dochodzi do zgonu poza miejscowością, w której mieszkaniec żyje. A konkretnie poza zasięgiem obszaru działania lekarza rodzinnego, u którego się leczy, a dodatkowo nie był chory na koronawirusa - mówił starosta Andrzej Płonka, przewodniczący konwentu. Często nie ma kto przyjechać i wypisać karty zgonu.
Problem jest nieuregulowany od lat. Obowiązuje w tej sprawie ustawa z lat 50. XX w, ale jej przepisy odstają od rzeczywistości. Kłopotu nie ma, gdy chory umiera w szpitalu. Łatwiej było też kiedyś, gdy w karetkach pogotowia ratunkowego jeździli lekarze. Obecnie to już rzadkość, a ratownik medyczny nie ma takich uprawnień. - O uregulowanie tej kwestii zabiegamy od ponad 10 lat. Bezskutecznie - mówi Andrzej Płonka. Do stwierdzania zgonów pacjentów z COVID-19, którzy odeszli w domu wojewodowie wyznaczyli tzw. koronerów.
Podczas spotkania internetowego rozmawiano też o pieniądzach przyznanych ostatnio z rządowego Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, o coraz większych dopłatach przeznaczanych przez samorządy na oświatę oraz o funkcjonowaniu transportu piblicznego w dobie koronawirusa.
M.Fritz